Tracenie nadziei
Isabel
Dzień piętnasty. Oficjalnie pięć dni
zanim zostanę sprzedana nie wiem, komu i po co. Nienawidzę tego. Po prostu
chciałabym się stąd wydostać. Czuje się prawie tak źle jak bym była zamknięta w
głupim pokoju bez powietrza. Okej, może nie jest aż tak źle, ale wiesz, co mam
na myśli.
Byłam nad brzegiem wcześnie rano i
patrzyłam na ocean. Nie wiem, dlaczego zaczęłam uważać, że ocean jest taki
fascynujący. Może, dlatego że praktycznie nigdy nie byłam na plaży. Z pijanym
tatą i życiu w Chicago, widzisz takie rzeczy na zdjęciach i filmach, ale nigdy
nie na żywo. A to jest piękne. Krystaliczna błękitna woda, ciepło w środku dnia,
ale zimno w nocy. Słoneczne jasno błękitne niebo nawet, gdy jest grudzień.
Czujesz ten wiatr, ale żadnego śniegu. Miękki, biały piasek i zielone drzewa
jak w jakimś lesie. Było by ładnie gdybym nie była przetrzymywana tu, jako
jakiś głupi zakładnik. Wtedy mogłabym rozważyć jakiś urlop tutaj.
- Hej Isabel - ktoś powiedział za
mną. Odwróciłam się, aby zobaczyć Josepha w koszulce polo z kołnierzykiem i niebieskich
jeansach. - Powinnaś wziąć prysznic i zmienić ciuchy - powiedział rzucając mi
torbę. Gdzie i kiedy oni dostają te ubrania? Nie wiem. Może, kiedy wychodzą do
baru czy coś. Może. Skinęłam głową i ruszyłam do środka. Weszłam i zobaczyłam
Xaviera.
- Co tam Isabel? - uśmiechnął się.
On jest dupkiem, który zgadza się na trzymanie mnie tutaj. Ale nie powiedziałam
tego zważywszy, że Xavier jest jedyną osobą, która jest tu dla mnie miła.
- Hej - mruknęłam ruszając na górę.
Kusiło mnie, aby wejść do pokoju Jasona, ale bałam się, że znowu oberwę. Tak,
więc wzięłam moje szanse w następnych drzwiach i na moje szczęście była to
łazienka. O wiele ładniejsza niż ta w moim domu. Szklane drzwi, ładne
kafelki, marmurowe blaty i niezbite lustro. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam
prysznic. Jak tylko skończyłam ubrałam się w ciemną koszulę w kratę, krótkie
spodenki i conversy. Przebiegłam rękami po włosach próbując wykorzystać je,
jako grzebień. Wsadziłam stare ubrania do torby, po czym wyszłam na korytarz
jednocześnie wpadając na kogoś. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć Jasona.
- Uważaj jak kurwa chodzisz Torres -
wymamrotał nadal wkurzony.
- P-przepraszam - powiedziałam. To
pierwszy raz, gdy widzę go ubranego w coś... ładnego? Niezbyt luźno jak w
jakiejś koszulce i dresach czy jeansach, coś naprawdę przyzwoitego. Niebieska
koszula z kołnierzykiem, czarne jeansy, szare Supry, beanie i nieśmiertelniki
na szyi. Miał swoje czarne kolczyki w obu uszach, co nadawało mu gangsterskiego
wyglądu. To było trochę gorące. Skierował się na zewnątrz a ja poszłam za nim
jak jakiś zgubiony szczeniak. To było śmieszne. Wyszedł na klif koło łodzi.
- Gdzie ty kurwa myślisz, że
idziesz? - zapytał patrząc na mnie.
- N-nigdzie, po prostu na powietrze
- wymamrotałam a on przewrócił oczami i odwrócił się do łodzi. Patrzyłam jak jego
łódź znikała gdzieś na oceanie. Może płynął na jakiś ląd? Coś wewnątrz mnie cały czas miało nadzieję na dostanie się na ląd. Może udałoby mi się uciec od tego
wszystkiego, ale to się nie stanie. Wróciłam do domu i pewien pomysł przyszedł
mi do głowy. Mój telefon, MÓJ TELEFON! Jason go miał a że wyszedł mam doskonałą
szansę na odzyskanie go i napisanie do Cesara, aby poprosić go o pomoc. Poszłam
na górę prawie zbyt podekscytowana, do pokoju Jasona. Otworzyłam kilka szuflad,
ale były tam same ciuchy, otworzyłam jego plecak. Laptop, przewody, kable. Ale
żadnego jebanego telefonu, tylko ładowarka do niego. Pobiegłam do szafy, ale i
tam nic, jedynie znalazłam rękawice bokserskie. Podeszłam do jego biurka,
otworzyłam szufladę i znalazłam tam zdjęcie. Wyglądało to jak Jason i kilka
innych dzieci. Ale Jason wyglądał na dużo młodszego. Miał może 14 lub 15 lat?
Oraz wyglądał bardziej elegancko. Był jedynym dzieckiem, które się nie
uśmiechało lub śmiało na zdjęciu. W prawdzie to wyglądało jakby nie chciał tam być.
Patrzyłam aż w końcu coś znalazłam. Akt urodzenia.
Jason Derek
McCann. Urodzony 1 marca 1994 roku w Stratford, Ontario w szpitalu St. Jude.
Waży 3 kilogramy i 400 gram.
1994 rok... Ma siedemnaście lat. A
biorąc pod uwagę, że jest grudzień niedługo będzie miał osiemnaście. Ale
czy on nie powinien kończyć teraz szkoły? Dlaczego nie chodzi do szkoły? Może
ją rzucił? Być może. Czy nie jest wystarczająco mądry? Dalej szukałam
jakichkolwiek oznak mojego telefon, lecz jedyne, co znalazłam to karta z ocenami. A, D, B, A, A, C, A. Miał dość
dobre oceny, dlaczego więc miałby rzucić szkołę czy z niej wypaść? Potem
znalazłam coś, co mówiło 'Scott Advo'. Wyglądało to jak -. Usłyszałam
nadchodzące kroki. Wsadziłam papier do kieszeni i zamknęłam szufladę kopiąc ją nogą,
po czym wskoczyłam na kanapę a do środka wszedł Xavier.
- Hej Isabel. Chcesz coś do
jedzenia? - zapytał. Ryzykuję ostatnią szansę na znalezienie mojego telefonu.
Nie mogę.
- Em, nie jestem głodna -
powiedziałam.
- Na pewno? - zapytał.
- Yeah, po prostu chcę iść spać -
odpowiedziałam fałszując ziewnięcie.
- Um, dobrze. Cóż skoro nie jesteś
głodna to będę na dole - powiedział a ja skinęłam głową. Wyszedł a ja
odetchnęłam z ulgą. Wróciłam do tej głupiej szuflady. Nie skupiałam się już na
jakiś głupich papierach tylko na moim telefonie. Żadnego telefonu. Otworzyłam
jeszcze jedną szufladę a moje oczy skanowały ją szukając komórki. Nic.
Zamknęłam ją i spojrzałam pod poduszki, pod łóżko, do łazienki, do szuflad,
szafek. Nic. Był sprytnym draniem. Westchnęłam i usiadłam na jego łóżku. To
moja jedyna szansa, aby faktycznie uciec a ja nie mogę nic znaleźć. Poczułam
falę depresji przechodzącą przez moje ciało. Aktualnie tracę nadzieję. Poszłam
do łazienki, nie wiem, czemu ale to zrobiłam. Spojrzałam w lustro. Wyglądam
obrzydliwie. Moje głupie kręcone włosy nie mogły się zdecydować czy chcą być
pofalowane czy proste. Moje jasnoniebieskie oczy, gdy się uśmiecham mają ten
głupi kształt słońca. Moje głupie dołeczki i grzywka. Cała ja. Nie wiem,
dlaczego czułam się tak niepewnie. Zauważyłam płyn do płukania ust, więc
przepłukałam nim buzię. Szczotkowałam zęby moim palcem i mydłem, gdy tylko
mogłam, nie mówię, że zawsze odkąd byłam tu te piętnaście dni. I powiem ci, że
to o piętnaście dni za długo. Tęsknię za Ashley i Cesarem. Czuję się jakbym
była w jednym głupim horrorze. Zacisnęłam pięści na zlewie. Nienawidzę tego
uczucia, czuję się taka głupia i słaba. Nienawidzę tego, ale gdy tylko jestem w
pobliżu Jasona tak się dzieje. Jestem słaba i głupia w porównaniu do niego. Myślę,
że jestem na skraju szaleństwa, jeśli się stąd nie wydostanę. Nie mogę popłynąć,
aby uciec, bo to za daleko. Nie mogę zadzwonić, bo nie ma nigdzie telefonu,
więc co powinnam zrobić? Napisać list w butelce i skrzyżować palce licząc na
najlepsze? Raczej nie. Mój żołądek zaczął burczeć. Nawet głupiego lapto- To moment,
w którym mój mózg kliknął. LAPTOP! Pobiegłam do plecaka Jasona i wyciągnęłam
go. Wprowadź hasło: wpisałam Jason. Zostały
cztery próby. Spróbowałam McCann i Jason McCann oba były
błędne. 1 marca. Znowu źle. 1994. Źle.
Spróbowałam bomba. Nie wiem, dlaczego ale wpisałam to.
Nieprawidłowe ponownie a więc laptop zablokował się na 3 minuty. Zamknęłam go i
schowałam do plecaka.
Jason
Wróciłem z powrotem o dwudziestej
pierwszej. Byłem trochę wystraszony, że chłopacy próbowali wyciągnąć coś z
Isabel. Chodzi o to, że pieprzony Jorge od zawsze był napaleńcem. Ale wątpię,
że coś pociągną, oni wiedzą, że skręcę im szyje, jeśli coś zrobią. Spojrzałem
na niekończącą się niebieską wodę i z jakiegoś dziwnego powodu przypomniało mi
to o oczach Isabel. Krystalicznie niebieskie oczy były trudne do opisania, ale
piękne. Miękkie fale przypominały mi o jej falowanych włosach. Ona jest
naprawdę ładna. Ale uparta jak cholera. Wyłączyłem łódkę i wspiąłem się na
wyspę. Wsunąłem ręce do kieszeni, ale za nim to zrobiłem podniosłem torbę.
Skierowałem się do domu, gdy ktoś stojący na brzegu przyciągnął mój wzrok.
Isabel po raz kolejny. Dlaczego ona kurwa zawsze patrzy się na wodę jak na
jakiś telewizor?
- Co nie widziałaś nigdy wcześniej
oceanu? - zapytałem.
- Nie dopóki mnie tu przywiozłeś -
wymamrotała. Nie odpowiedziałem. Nigdy nie była na plaży? Co jest kurwa? Jestem
z Kanady i nawet ja ją widziałem. Musiała usłyszeć moje milczenie, ponieważ
odwróciła się i spojrzała na mnie. Jej lewy policzek był posiniaczony. Ta
blizna pod jej lewym okiem, sińce wokół oczu, ślady po nożu na ramionach i moje
imię wyryte na jej nadgarstku. Ona jest naprawdę bardzo mocną laską. Patrzyłem
na nią dłuższą chwilę za nim odwróciła się w kierunku oceanu.
- Jadłaś coś? - zapytałem. Wzruszyła
ramionami. Zgaduję, że to znaczy nie. Patrz, ona nie używa swoich pieprzonych ust,
kiedy chcę żeby to zrobiła, ale gdy nie trzeba to to robi. Jest tak cholernie
skomplikowana. Cieszę się, że za pięć dni Vince ją zabierze a ja udam się do
Toronto lub Vancouver, nadal nie jestem pewny. Wtedy coś zauważyłem, coś, na co
nigdy nie zwracałem uwagi. Jej nogi i ręce były posiniaczone. Kiepsko. Miała
oparzenie na lewej nodze, ale wyglądały one na wcześniejsze, niż jeżeli miały
by się wydarzyć podczas eksplozji. Jej tata? Możliwe. Czy on naprawdę aż tak
bardzo jej nadużywał? Mam na myśli tą bliznę pod okiem, która wygląda naprawdę
źle. Wygląda jakby była stara, ale to coś mówi. Dlatego biłem ją i trochę mi
jej żal. To wszystko i bicie jej twarzy. Ale to działało w obie strony.
***
Zbliżamy się coraz bardziej do momentu, w którym Jason
zadecyduje czy sprzedać Isabel czy nie, cieszycie się?:)
Tak w ogóle to
oryginał nadal nie został dodany na jbff, więc nie wiem po co pytacie o link do
niego.
Jeżeli chciałybyście poprowadzić konto Xaviera na tt piszcie do mnie :) To ważne.
Obserwujcie bohaterów opowiadania na twitterze: @IsabelTorresPL,
@EvilMcCannPL & @XavierPadillaPL !
Nie mogę się doczekać następnego :) świetnie tlumaczysz !
OdpowiedzUsuńon ją sprzeda ! :< sdjhfladjsfhdfsjdsh
OdpowiedzUsuńMoże jej nie odda :) niech znajdzie ona znajdzie swój telefon
OdpowiedzUsuńJesteś świetną tłumaczką:) czekam na następny <3 @EmilllyJones
OdpowiedzUsuńchcę nastepny ! świetnie tlumaczysz :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz! Nie moge doczekać się nastepnego rozdziału xd
OdpowiedzUsuńNiee, on jej nie sprzeda. Już zaczyna coś do niej czuć xd
Oh god, nie umiem się doczekać aż w końcu będzie, że jednak jej nie sprzeda, albo że sprzeda, ale odzyska. Z drugiej strony nie chce się śpieszyć, bo pewnie po czasie zrobi się głupi, ponieważ będą w sobie zakochani. Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na kolejne :))
OdpowiedzUsuńMi się wydaje że nie zostanie sprzedana
OdpowiedzUsuńJason zaczyna coś do niej czuć! <3
Ehh, szkoda że autorka nie dodaje kolejnego rozdziału :C
Awwwwwwwwwww <3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial ,uwazam ze bd chcial ja sprzedac a pozniej odzyskac . :*
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :) cos czuję że jej nie sprzeda, mam taka przynajmniej nadzieje :D
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKoooocham tooo!!! Jezu, jak ja się nie mogę doczekać nn :D Dziękuję ci za tłumaczenie :***
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
On jej nie sprzeda ?!
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam czytać i już jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńKocham to tłumaczenie <3
Czekam nn.
A jak on ją sprzeda? To bd musiał ją uratować eh do nn ;))
OdpowiedzUsuńJa bym chciała poprowadzić konto Xaviera na tt to mój tt pisz jak nie będzie miał kto prowadzić @OliwiaGre ;) Rozdział wspaniły dzięki że tłumaczysz :** x
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńZajebiste.Czekam na więcej! Kocham cię;)
OdpowiedzUsuńkocham <3 czekam na nowy :**
OdpowiedzUsuńAww *.*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKiedy next niemoge sie doczekać:-D
OdpowiedzUsuńKiedy next niemoge sie doczekać:-D
OdpowiedzUsuń